Witam Kochani i jak zwykle przepraszam wszystkich tych, którzy zaglądają do mnie wytrwale, a ja ciągle się lenię. Nie będę się tłumaczyć bo nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, natomiast postaram się pokazać wszystko to, co w tym czasie powstało.
Seria „Home sweet home” powstawała sukcesywnie od maja do października. Pierwsze były osłonki na doniczki. Początkowo miał to być okrągły koszyczek, który wyplatałam na puszcze po brzoskwiniach, a jak skończyłam doszłam do wniosku, że nie będę jej wyciągać – tak powstała osłonka do której spokojnie można włożyć doniczkę z kwiatkiem, bez obawy, że po podlaniu kwiatka papierowa wiklina przemoknie.
Kolejny powstał owalny koszyk na „przydaśki” do przedpokoju Moniki. Jest duży -30x22cm i 10cm wysoki. Żeby był stabilny we wszystkie tutki konstrukcyjne włożyłam cienkie druty.
Za jakiś czas – potrzebny do tego żeby „uturlać” odpowiednią ilość papierowej wikliny niezbędnej żeby upleść z niej tak duży kosz – powstał parasolnik. Musiałam też obmyślić jak to zrobić, żeby koszyk był stabilny i kształtny. Koniec końców stabilność, nieprzemakalność i jednocześnie kształt zapewnił plastikowy, okrągły pojemnik po pierniczkach. Dodatkowo w pionowe wiklinki włożyłam grubszy, sztywny drut, żeby stojak trzymał pion.
Do kompletu powstał jeszcze jeden okrągły kosz i świecznik-lampionik ze szklanego pojemnika po jogurcie. Do środka włożyłam pogrzewacz, ale może też być mała świeczka.
I na koniec największa moja produkcja – drewniana podstawa, na rogach wklejone okrągłe drewniane patyki, w co drugiej tutce sztywny drut, a na koniec drewniana ramka wciśnięta na narożne patyki i przyklejona na całej powierzchni.
Jak widzicie w końcu odważyłam się poeksperymentować trochę z wzorami. Tu widać trochę lepiej:
Na ten czas to cała seria, choć być może coś jeszcze powstanie – motyw bardzo się przyjął.
Kochani dziś to wszystko – wpis dedykuję mojej Siostrze Asi i Przyjaciółce Malwinie – dziękuję wam dziewczyny za motywację 🙂 A wszystkim odwiedzającym dziękuję za wierność i wytrwałość 🙂